Dziś będzie trochę o inspiracjach i o trafnych wyborach. Jak zauważyliście, od stycznia prowadzę profil Archiguru na instagramie. Nie jest jeszcze zbyt rozbudowany, na razie raczej obserwuję, co się tam dzieje i zastanawiam się, jak to przetworzyć dla Was, czyli moich fanek i fanów. A instagram, jak to instagram – oparty na apetycznych fotografiach – podrzuca mi inspiracje w postaci najnowszych wnętrz z całego świata. Przeglądam je sobie, a w mojej głowie jak zawsze kłębią się przemyślenia. Bo wiecie co? Odkryłam, że na większość tych pięknych, doinwestowanych, świetnie wyposażonych, zrobionych w doskonałym guście, kolorze i kompozycji wnętrz patrzę bez większych emocji! Nieliczne realizacje zaś powalają mnie i inspirują tak mocno, że zazdroszczę ich autorom – i nie wiem już czego bardziej – klientów i tych wspaniałych inwestycji, czy ich osobistych talentów! W każdym razie dziś wskazówki dla Ciebie – bo odkryłam wspólną cechę tych najbardziej chwytających za serce realizacji!
Poznaj powody, dla których pewne wnętrza zawsze będą sztywne i wodoodporne, choć wszystko tam jest dobrane i dopracowane do bólu.
A więc…. co nas kręci, co nas podnieca?
Wydaje mi się, że kluczem do udanego wnętrza jest nastrój, jaki w udaje się nam w nim osiągnąć. A co do nastroju, to wiadomo – każdy człowiek ma inne potrzeby. Jeden czuje się dobrze w monumentalnych i prestiżowych wnętrzach, które onieśmielą gości i pokażą im, jak daleko mają do gospodarza. Drugi otoczy się kolorowymi poduszkami, a nogi wyciągnie na plecionej macie. Trzeci będzie bardziej minimalistą i zamrozi się w lodówce z panoramą miasta widzianą z okien 20 piętra. Nastrój to żadne wskazówki dla nas. Każdy ma swój odchył, i nie ma co o tym dyskutować. Na przykład ja – zblazowana pani architekt wnętrz z dużego miasta, która widziała już wiele i zaprojektowała wiele. Ale kochani! Nie tylko o nastrój tu się rozchodzi. To co odkryłam, jest niezależne od preferowanego przeze mnie osobiście stylu, bo jak pewnie wiecie działam w wielu stylach i zazwyczaj nie biorę jeńców.
Ale dość już gadania, tu trzeba pokazywać. Więc popatrz proszę na te trzy wnętrza. Od razu mówię, że są to zupełnie obiektywnie bardzo udane realizacje, z wysokimi budżetami i najwyższej próby.
Przykład nr 1
Co widzę? Przyjemne kolory, i nawet jeśli to nie do końca mój styl, wnętrze wydaje się w swojej klasie bardzo udane. Wszystko dobrane jak trzeba, kolory grają, formy grają. Uwagę przykuwają ciekawe lampy – chętnie bym taką wzięła do siebie! Ktoś zna?
Przykład nr 2
Ta realizacja również mi się podoba, i to bardzo – dodałam ją do swojej „instagramowej kolekcji”. Wspaniały domek w lesie, cisza, natura, niebanalne dodatki – piękne wnętrze. Aż chce się leżeć na tym wygodnym łóżku i delektować urokiem chwili.
Przykład nr 3
Tu widzę przykuwający uwagę pomysł, zrealizowany z żelazną konsekwencją. Podziwiać takie wnętrza to jedna sprawa, a chcieć tego dla siebie, inna. W każdym razie wszystko tu do siebie pasuje aż do krwi i całość robi wrażenie.. A Ty jak sądzisz?
Przykład nr 4 i nr 5
Bardzo lubię loftowy styl. Na zdjęciu poniżej przedstawiam udaną realizację. Tylko czemu patrząc na nią, po prostu wzruszam ramionami??
Na sam koniec coś z modnego obecnie stylu post-modern. Są obiekty z epoki, są krzesła w „ożywiającym” kolorze, jest niejedno dzieło sztuki… Niby fajnie!!
Fajne wnętrza, także o co chodzi?
To, co moim zdaniem łączy te wnętrza, to ich perfekcyjność. Ktoś, jednym słowem, się postarał. Dobrał kolory, dobrał formy, nie popełnił błędu, oświetlił, kupił, zrobił. Uzyskał idealną jednolitość, która zwyczajnie je zabiła. Czasem, może w ramach przełamania tej wszechobecnego dopasowania, wstawił fotel w kolorze indygo, albo powiesił ciekawszą lampę. Wyszło lepiej, ale za serce nie złapało!
I żeby nie było, ja też robię, robiłam i będę robić takie wnętrza. W pewnym stopniu przewidywalne i grzeczne, choć ładne, wygodne i nawet kolorowe. Czasem bardzo oryginalne, ale jakieś takie obce, jakby były założeniami w projekcie w szkole projektowania. Jednolitość i konsekwencja nie są same w sobie złe, a na pewno są zdecydowanie lepsze niż ich rażący brak, bo przecież znamy wiele wnętrz zrobionych nieporadnie i zwyczajnie źle.
Twierdzę jednak, że jest ona pierwszym stopniem wtajemniczenia.
Drugim stopniem jest doza luzu!!
Geniusz dysharmonii.
To dość intuicyjne, że dążymy do tego, aby w naszych wnętrzach wszystko pasowało. Ale jednak dysharmonia również jest czymś, czego potrzebujesz. Wcale nie jest taka prosta do osiągnięcia, a wręcz trzeba się dobrze nagłowić, żeby sobie na nią pozwolić! Tak jak dorosły nie narysuje rysunku tak pięknego jak rysunek dziecka, tak i dysharmonia jest o wiele trudniejsza i bardziej ryzykowna, niż proste dopasowanie, które osiągnąć może każdy..
Popatrzcie:
Wnętrza francuskie cieszą nasze oczy, bo to w nich najczęściej wyczuwamy tę specyficzną odwagę nieoczywistych połączeń stylistycznych. Widoczne powyżej wnętrze to dość typowe francuskie mieszkanie w kamienicy „z epoki”. Mamy tu tło „klasyczne” zestawione ze współczesnymi meblami. Niby nic nie pasuje, ale jednak wnętrze żyje, bo i faktycznie, jest to samo życie, a raczej realia w jakich żyją Fracuzi! Otóż nie odczuli oni zniszczeń podczas wojny – a z dziada-pradziada jako zamożne społeczeństwo obrośli w stylowe dziś meble z różnych epok i stron (kolonie!). Dziedziczą te wnętrza w stylowych kamienicach, i te komody po pradziadkach, i te podróżne kufry Louis Vuitton…
A że zrównać z ziemią tego nie wypada, bo drogie i piękne, to chcąc nie chcąc, przeplatają wszystko ze współczesnością. Stąd ta niby „niewymuszona” nonszalancja – po części nie mają wyboru, a teraz to już taka francuska moda.. Pokazuje ten mechanizm, bo warto go dostrzec. Zwłaszcza przyda się to nam, jeńcom bylejakości i postpeerelowskiej biedy, którym lepiej jest to pole zaorać i budować na jego zgliszczach. Tak to już jest.
Odważ się na to, co kochasz.
Sorry za banał, ale naprawdę uważam, że trzeba poznać siebie i robić to, czego potrzebujemy. Tak we wnętrzach jak i w życiu. Dlatego tak bardzo podziwiam wnętrze ze zdjęcia powyżej! Ktoś nie chciał umrzeć ugodzony ciężarem klasyki, więc walnął na ścianie piękny YVES KLEIN BLUE. Dla mnie – bomba.
Czemu ważne są przedmioty z historią?
Sądzę, że bez tych unikatowych rzeczy, które mają swoją znaczeniową moc, ciężko jest zrobić wnętrze, które przemawia do naszych emocji. Każdy z nas ma takie przedmioty, ale większość nie wiem czemu, chce otoczyć się czymś nowym, bojąc się może, że te stare są złej jakości, albo że nie będą pasowały. A przedmioty są nośnikiem emocji – zwłaszcza te, z którymi wiążą się nasze wspomnienia. Do takich przedmiotów zaliczają się też dzieła sztuki, również dlatego, że sami je wybieramy! One właśnie mogą uczynić nasze wnętrze bardziej autentycznym, żywym, osobistym.
Rzeźba Aliny Szapocznikow
Żyjemy w XXI wieku!!
Właściciel tego pięknego wnętrza prawdopodobnie nie chciał (lub nie mógł) usunąć fresków ze stropu. Ale może lubił czyste, praktyczne stalowe kuchnie? Nie bał się tego ze sobą pożenić. Efekt jest moim zdaniem fantastyczny!
Natomiast poniżej zachowano naturalną tkankę starego budynku, po czym postawiono na „dopasowanie”. Również to szanuję, ale mniej mnie to rusza.. Czemu? Chyba brakuje mi tam prawdy o naszych czasach?
A które wnętrze bardziej przemawia do Ciebie?
Na koniec nutka okolicznościowa specjalnie ode mnie dla Ciebie!
I co o tym wszystkim sądzisz? Zgadzasz się ze mną? Napisz w komentarzu, jestem tego naprawdę szczerze ciekawa i chętnie podyskutuję!
Życzę Ci najlepszych wyborów – czyli Twoich własnych wyborów, niepodyktowanych obowiązującą modą, stylem i tym, co ludzie powiedzą.
Ściskam! Twoje Archiguru ❤❤❤
ps. Znajdź mnie na FB – warto śledzić 😁
2 comments
Dziękuje! Od takich słów rośnie mi serce.. Dla takich ocen i takich osób jak Ty – szukających samodzielnie rozwiązań dla siebie – prowadzę tego bloga..
Ja mam bardzo dużo przemyśleń co do wnętrz; tysiąc pomysłów na minutę i wiele tematów w zanadrzu o których będę jeszcze pisała. Staram się znaleźć jakieś punkty zaczepienia, żeby pokazać jak uniknąć sztampowych i martwych wnętrz. Ja sama ciągle to przerabiam na nowo u moich klientów. I nie zawsze się udaje! Po pierwsze nie jest łatwo zgłębić te tajemnicę… Zwłaszcza, że nie chodzi przecież tylko o ciekawe, unikatowe przedmioty.. Myślę ze kluczem jest również w osobowość właściciela i w niektórych wnętrzach to właśnie widać. Życzę Ci powodzenia i satysfakcji w urządzaniu mieszkania!
życzę Ci żeby meblowanie tymi właśnie smaczkami przyszło samo. Na pewne rzeczy trzeba czasu i nie wszystko jest możliwe od razu. Lepiej, żeby „przyrastało”. Dziękuję Ci bardzo za przemiłe słowa, trzymam kciuki z Ciebie i zapraszam po więcej, także na Instagram/Facebook :):):)