Tak, wiem, istnieją piękne grzejniki pokojowe – prawie rzeźby. Jeśli jednak należysz do osób, które sztuki użytkowej wolą szukać w innych przedmiotach, a nie po prostu patrzeć na mimo wszystko TYLKO GRZEJNIK.… mam dla Ciebie kilka prostych pomysłów, żeby kaloryfery poznikały z zasięgu wzroku.
Krótko i zwięźle –
grzejnik to ostatni element,
którym chciałabym „ozdobić” wnętrze.
Skończyłam studia na Akademii Sztuk Pięknych i wiem, że jest wiele obrazów, grafik, rysunków i rzeźb, którymi możesz ozdobić swoje mieszkanie. Jest ich tyle, że w zasadzie nie wiadomo co wybrać z nadmiaru. A grzejnik… z całym szacunkiem, to tylko urządzenie, więc nie widzę powodu żeby rościł sobie pretensje do bycia kluczowym elementem wystroju wnętrza. A poza tym, w przeciwieństwie do obrazu, albo nawet do jakiegoś tam charakterystycznego fotela, ciężko go po kilku latach zdjąć ze ściany i wywalić na śmietnik.
Wyjątkowy grzejnik w najlepszym razie będzie konkurował z naszą aranżacją i odwracał wzrok od innych elementów, które ją tworzą.
Nie idź w tę stronę.
Wodna lub elektryczna podłogówka
To pierwsze rozwiązanie, które nas ratuje od grzejników praktycznie w całości. Bardzo miłe dla osób, które lubią ciepełko pod stopami, i bardzo dobre, gdy w domu są małe, spędzające życie na podłodze dzieci. ALE elektryczne podłogówki są nieopłacalne przy większych powierzchniach, i za słabe, żeby małą powierzchnią zastąpić grzejniki ścienne. Wodna podłogówka zaś, jeśli nie myśleliśmy o niej przed wykonaniem wylewek, wymaga ich skucia i przeróbki całej instalacji. Jeśli chcemy się szybko urządzić, to będzie to od nas wymagało sporego nakładu sił i środków.
Grzejniki kanałowe
Można je zastosować, choć tu również potrzebne są przeróbki wylewki – na szczęście tylko miejscowe. Te grzejniki są często jedynym rozwiązaniem, zwłaszcza jeśli lubimy minimalizm i mamy szerokie okna do samej ziemi. Tu także jest pewne ALE. Weź pod uwagę, że w „trumnie” w której leży grzejnik, bardzo trudno jest utrzymać porządek – zbiera się w niej kurz, wpadają do niej drobne zabawki, klucze, monety, łamią się pokrywające ją kratki. Są kłopoty z przesuwaniem krzeseł, stawianiem ciężkich mebli, z klinującymi się nóżkami. Spora część osób które znam na nie narzeka. Osobiście wydaje mi się, że nie warto.
Czas więc na kompromisy i optymalizację.
Kompromisowe rozwiązania – łatwe i na każdą kieszeń
Po pierwsze, musimy bez sentymentów podejść do tego, co i gdzie zaproponował nam deweloper. Pamiętajmy, że wyposaża on inwestycje w grzejniki raczej tanie i nie prowadzi pogłębionych studiów, z czym będą kolidowały w naszym wnętrzu.
Wygląda to tak:
O łazienkowych grzejnikach rozpisałam się w innym poście.
Co do grzejników pokojowych, oto co robimy krok po kroku:
- usuwamy grzejniki kolidujące z szafami, wypadające za sofą lub przy wezgłowiu łóżka, oraz sterczące zza przyszłego stołu. Usuwamy wszystkie grube grzejniki – grube czyli takie, które odstają od ściany na więcej niż 12 cm. Nie chcemy nad nimi parapetów, ani cudów. To nie wczesny Gierek.
- wywalamy grzejniki, które mają doprowadzenia wody od dołu, z posadzki (problem ze sprzątaniem). Takie właśnie (foto prestiżowej inwestycji w Warszawie):
Zdecydowanie lepiej zamienić je na na modele które mają podejście ze ściany, mniej więcej takie:
Idealnie jest żeby miały jednak płaskie obudowy. Wtedy wyglądaj mniej pospolicie nawet w klasycznym wnętrzu:
Chcemy trochę zainwestować? Postawmy na ciekawsze modele.
Jeśli chcemy je zakryć, i pod warunkiem, ze urządzamy się w stylu „ historyzującym”, możemy rozwiązać to tak:
Grzejnik ukryty za tkaniną
Jeśli wolimy proste wnętrza, i nie chcemy widzieć grzejników nawet pod parapetem, mam super rozwiązanie, które często stosuję. Warunek: musimy lubić tkaniny, bo to za nimi, obok okna, będzie ukryty nasz grzejnik.
Jak wprowadzić to w życie krok po kroku:
- dla istniejących grzejników szukamy zamienników jeśli chodzi o moc.
- płaskich (max 12 cm od ściany)
- i wysokich (tu ograniczeniem jest wysokość wnętrza, ale może to być nawet 220 cm. Szerokość dowolna, byle by wydał tyle mocy ile trzeba, no i zmieścił się za naszą tkaniną.
Takie grzejniki mogą być zupełnie proste i niedrogie. Białe/szare/kremowe jak ściana. Są takie, które można kupić w świetnej cenie. Na przykład Stelrad lub Cosmo plan…
- znajdujemy dla nich miejsce na ścianie z oknami/oknem, obok okna, i zakładamy, że zakryjemy je tkaninami, które ozdobią nasze wnętrze. Bywa, że mieszczą się miedzy np. końcówkę zabudowy kuchni a ścianę z oknami, jak poniżej.
Wyglądać to może tak:
IZARYDYGIER.PL FOT MARCIN GRABOWIECKI
Ja bardzo lubię tkaniny. Teraz już wiesz, że jeśli nie widzisz grzejników na moich realizacjach, zostały one schowane właśnie za nimi. Fani tkanin mogą osiągnąć taki efekt:
IZARYDYGIER.PL FOT MARCIN GRABOWIECKI
IZARYDYGIER.PL FOT radek wojnar
Masz pytania? Zapraszam do mojego wnętrzarskiego pogotowia
– proste porady, także na odległość.
5 comments
Jeśli ktoś nie ma instalacji podłogowej – bo nie, to wysokie kaloryfery wysokości nawet 220 cm mają tendencję (konwekcja – unoszenie) pozostawiać dolne rejony pomieszczenia i podłogę zimne. Prawda czy fausz?
To częściowo prawda, ale dotyczy kaloryferów działających w przeważającym stopniu przez konwekcję (są takie których większa część ogrzewania odbywa się przez promieniowanie).. Ciepłe powietrze jest lżejsze niż nieogrzane i po ogrzaniu w grzejniku, ucieka do góry. Temperatura bliżej podłogi jest ok 2-3 stopnie niższa niż przy suficie, ale pamiętajmy, że ciepłe powietrze zasysa do grzejnika zimne, dzięki czemu w pomieszczeniu jest cyrkulacja tworząca pewne optimum.
Pytanie odnoście podłogowego. Jakie można zastosować podłogi-chodzi o drewno głównie. Coś specjalnego żeby ciepło spokojnie przepływało? Jakie są możliwości żeby nie wydać milionów?
Dzień dobry, mam pytanie odbiegające od tematu. Czy mogę się dowiedzieć skąd jest ta przezroczysta huśtawka? 🙂 świetny blog. Dopiero zaczynam czytać, a już wiele się nauczyłam. Dziękuję
Dzień dobry, teraz już nie znajdę konkretnego linku, ale to mebel inspirowany bubble chair albo fotel bańka – proszę zerknąć w ten sposób w google. Cieszę się, że blog się dobrze czyta! Proszę zaglądać!