Do sztuki podchodzimy trochę jak pies do jeża. Dzieje się tak ponieważ nigdy się o niej specjalnie nie uczyliśmy, nikt nam jej nie przybliżył, nikt mądrze nie rozbudził w nas zainteresowania tą dziedziną. Może sądzimy, że sztuka jest dla „innych” – tych którzy ją rozumieją. To trochę tak jak z muzyką klasyczną, która często dostaje od nas „bana” zanim zdążymy po prostu się na nią otworzyć. A potem, urządzając własne mieszkanie, konfrontujemy się z pustą ścianą w jadalni i myślimy: coś by tu wypadało powiesić. Tylko co? Szukając po omacku, w zasadzie „byle było”, trafiamy na dość ograne motywy: reprodukcje impresjonistów, zdjęcia Audrey Hepburn, plakaty ze sloganami w stylu „To będzie piękny dzień, ale najpierw kawa”. Temat z głowy? Owszem! A szkoda. Bo zamiast tego mdłego banału, mogłaś/mogłeś mieć u siebie unikatowe dzieło współczesnego artysty, które – i mówię to zupełnie serio – odziedziczą Twoje dzieci (o ile je masz). W tym wpisie zdradzę Ci receptę, co robić, aby dorwać unikatową, soczystą niczym krwawy stek, sztukę do Twojego wnętrza.
Banał niech zostanie w sklepie
Po pierwsze, podejmij decyzję, że nie wystarczy Ci to, co mają wszyscy. Bezosobowy widoczek, jakiś modny motyw typu grafika z jeleniem.. Jeśli go kupisz, spełni swoją rolę: zawiśnie na pustej ścianie. Ale widząc go na co dzień, będziesz pomijać go tak naprawdę wzrokiem – bo ani Cię będzie ziębił, ani grzał. Kupujesz go, myśląc: „no ładny, podoba mi się, nie mam nic przeciwko żeby u mnie wisiał”. Ale co jest argumentem za tym, żeby wisiał akurat on? Czy naprawdę Ci się tak bardzo podoba? Czy Cię serio porusza? Co czujesz gdy na niego patrzysz? To, że ozdobił pustą ścianę, to trochę za mało.
Moja pierwsza wskazówka jest taka:
to, co jest dostępne dzięki masowym sposobom powielania, jest bez ducha.
Zatem ten miły pejzażyk, który złapałeś przy okazji w markecie meblowym, niech zostanie tam gdzie jego miejsce – w sklepie. U Ciebie w domu mają być tylko te rzeczy, które Ciebie poruszyły i w których jest energia, czas i myśli osoby, która je stworzyła – artysty.
Zaufaj sobie
Nie szukamy prawdziwej sztuki, bo i tak zakładamy, że nie wiemy (i się nie dowiemy), co nią jest. A to prostsze niż myślisz. Potrzeba odbioru sztuki, obcowania z przedmiotem, który do nas przemawia, jest stara jak ludzkość i jestem przekonana, że każdy z nas ma ją po prostu w sobie. Zatem – złap kontakt z własnymi pragnieniami związanymi ze sztuką. Oglądając sztukę, najlepiej na żywo, nie bój się pomyśleć – „ten gość to jakiś hochsztapler, dziecko by to namalowało”, ale też pozwól sobie zachwycić się: „jaki piękny kolor, ale byłoby fajnie patrzeć na to przy śniadaniu!” Chcesz czegoś energetyzującego, co Cię ożywi i podniesie na duchu? Szukaj pracy dynamicznej, w nasyconych kolorach. Być może kupisz kilka naiwnie malowanych abstrakcji od młodych twórców, ale nie zaprzątaj sobie głowy tym, co ludzie powiedzą, i tym, że nie będzie to mega inwestycja, która zwróci Ci się z nawiązką. To, co jest ważne to to, że wybrane prace podobają się Tobie! Ważne też, że są unikatowe, i że ta jedyna kopia jest u Ciebie. Ty oceń – to Twoja pusta ściana i Twoja przestrzeń.
Odwagi!

Sztuka jest tania
Jeśli myślisz, że sztuka nie jest dla Ciebie ponieważ wymaga dużych nakładów, powiem Ci jaka jest prawda!!
Sztuka jest nie tylko tania, jest wręcz za darmo!
Dowód? Poniżej praca tak zwanej „młodej artystki” Pauliny Robotyckiej, przez jednych krytykowanej, przez innych chwalonej, no w każdym razie, dużo malującej. Fotka pochodzi z aukcji na portalu onebid – gdzie abstrakcja ta nie sprzedała się.
Cena wywoławcza wyniosła 500 zł.
https://onebid.pl/pl/malarstwo-wspolczesne-paulina-robotycka-dzwiek-blekitu-2020r/814365
A teraz popatrz: ten przedstawiający wydmy „obraz” z Ikea kosztuje 448 zł. I całe szczęście, że ma ramę – jak dla mnie to jest jego jedyna wartość, nawet mimo tego, że nie lubię szarych ram.
Oczywiście tematyka nie gra tu roli: można nie lubić abstrakcji w stylu Pauliny Robotyckiej (ja zupełnie nie należę do grona jej fanów), a za to kochać pejzaże zarówno te malowane jak i na fotografii. Grunt, że zdolnych, młodych artystów jest wielu, a ceny ich obrazów – przystępne w równym stopniu co masowe reprodukcje z popularnych sklepów meblowych. Radość z posiadania prawdziwej sztuki zaś nieporównywalna.
Nic, tylko szukać i kupować. Ale gdzie?
Myśląc o tym artykule nie mogłam nie zadzwonić do moich przyjaciół, którzy na przestrzeni lat połknęli „bakcyla” na otaczanie się dziełami sztuki. Z Michałem i Kasią poznaliśmy się przy okazji projektu ich mieszkania. Pamiętam nasze „kolekcjonerskie” początki – zaczęło się oczywiście od szukania czegoś fajnego na ścianę :). To były jeszcze czasy, gdy sztuka nie była tak wszechobecna w internecie – w grę wchodziły onieśmielające aukcje w poważnych domach aukcyjnych, na których przeważała ciężka i zachowawcza sztuka XIX wieku. Konie z brązu, tak zwane Kossaki, i trochę nostalgicznej sztuki powojennej.. Dla nas nic ciekawego. Szukaliśmy czegoś do dość nietypowego, kipiącego kolorami wnętrza poniżej. Ostatecznie zawisły w nim dzieła Aleksandry Hońko, malarki działajacej w Elblągu, do której Michał i Kasia trafili nieco przez przypadek. W każdym razie do dziś weszli w posiadanie kilkunastu prac pani Oli.
Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Sztuka – zwłaszcza prace młodych twórców – stała się bardzo łatwo dostępna. Gdzie zatem konkretnie jej szukać? Michał opowiedział mi, jak zdobywa nowe perełki do swojej kolekcji. Opierając się na jego doświadczeniach, zrobiłam dla Was, moi przyszli nabywcy sztuki, małe podsumowanie.
Sposób na partyzanta – wystawy na Akademiach Sztuk Pięknych
Pierwszym miejscem, gdzie możesz szukać sztuki, są wystawy na Akademiach Sztuk Pięknych. Odbywają się one zazwyczaj na koniec roku i prezentują najlepsze prace, które powstały w danej pracowni: rzeźby, grafiki, rysunku czy też malarstwa. Prace te kupisz za bardzo małe pieniądze (niewiele większe niż koszt materiałów użyty do ich wykonania). Musisz tylko dotrzeć do ich twórców – nie zawsze jest to oczywiste, ale jak najbardziej do zrobienia (wystarczy trochę popytać). Zdradzę Wam – studenci często wyżej cenią podobrazia, niż swoje dzieła, dlatego żeby nie wydawać pieniędzy na nowe podobrazia malują kilka obrazów na tym samym płótnie 😉 Wiem, bo sama to robiłam ;). Także prace kupione od studentów będą prawdopodobnie bardzo okazyjne cenowo. Są to jednak prace dość „akademickie” – służące różnym warsztatowym ćwiczeniom. Studenci są na początku swojej artystycznej drogi, nie wiadomo kto z nich zostanie przy twórczości. Ale jeśli nie jesteś „inwestorem” – a nie jesteś – nie musisz przejmować się takim aspektem handlu sztuką, jak potencjalny wzrost wartości lub jego brak. Tobie przecież chodzi o to, żeby pozyskać coś unikatowego na własny użytek.
Sposób „na turystę” – polowanie w galeriach
Galerie sztuki znajdziesz w każdym większym mieście, a także w wielu małych turystycznych miejscowościach. Jedne są większe, bardziej nobliwe i gromadzą znane nazwiska, promując je na przykład na monograficznych wystawach, inne skupiają sztukę powiedzmy mniej „wysoką” i działają bardziej pod „przypadkowego” przechodnia. W każdym z tych miejsc możesz wypatrzyć coś dla siebie. Polegaj na sobie, bierz to co Ci się podoba, cenowo przygotuj się jednak na większe kwoty niż kupując innymi drogami. Przyznam, że mam dystans do tych bardziej komercyjnych galerii – działają nieco pod publiczkę, w efekcie czego w ofercie mają dzieła dość banalne. No a te „lepsze” wyżej wypozycjonowane galerie, promujące konkretne nazwiska lub sprzedające prace uznanych artystów – zabijają ceną w dziesiątkach złotych. Zajrzeć jednak nie zawadzi.
Przykłady (galerie dość popularne): galeria sztuki Katarzyny Napiórkowskiej
albo galeria ToTuArt – w praskim Koneserze.
Zakup anonimowy – na portalach internetowych
Super jest coś zobaczyć, zanim się to kupi, ale w dobie życia online zakupy w ciemno wchodzą nam coraz bardziej w krew. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do zakupu na aukcji, na wielu portalach ze sztuką, często mamy możliwość zwrotu zakupionego przedmiotu. Takich internetowych sklepów jest wiele. Znajdziesz w nich przytłaczający wprost wybór prac różnych (nieznanych szerzej) twórców. W tych galeriach sztuka jest produktem, tak jak w sklepie z butami – nie jest ani zbyt drogo, ani też zbyt wytrawnie. Ilość propozycji trochę przytłacza, ale jeśli szukasz czegoś dla siebie, i potrafisz to cierpliwie przejrzeć, to czemu nie? Jest szansa, że coś znajdziesz, czasem może nawet jakąś perełkę? Nastaw się jednak na dość anonimowych twórców, zwłaszcza młodszego pokolenia, w dość dobrych cenach.
Przykład? https://www.touchofart.eu/
Metoda na „odważnego” – na aukcji w domu aukcyjnym
„Kiedyś na spacerze, zupełnie przypadkiem, zajrzeliśmy do Sopockiego Domu Aukcyjnego” – opowiada Michał. – Byliśmy niezbyt zorientowani w jaki sposób odbywają się aukcje i nie planowaliśmy takiej przygody. Weszliśmy wprost z ulicy, zaciekawieni. No i daliśmy się porwać, bo wyszliśmy nie z jednym, a z trzema obrazami. I tak nasza przygoda z kupowaniem sztuki nabrała rumieńców.”
Czasem trzeba pokonać barierę „nowego, ale jak widać nie ma w tym nic trudnego. Aukcje naziemne potrafią być emocjonujące! W końcu „biją” się różne osoby, w grę wchodzą pieniądze, jest dreszczyk. Ale tutaj ważna uwaga – wcale nie zawsze chodzi o wielkie kwoty – a już na pewno zaskoczą Cię aukcje „młodej sztuki”. Możesz na nie zajrzeć z przyjaciółmi, dla hecy. Poobserwuj. Wiele aukcji odbywa się także w internecie! Możesz wtedy zupełnie nie czuć presji – trochę jak na allegro 🙂
Aukcje naziemne prowadzą znane domy aukcyjne, takie jak np. DESA, Polswiss Art. Na każdej aukcji, czy to internetowej, czy naziemnej, do wylicytowanej ceny dolicza się opłatę aukcyjną, która zwykle wynosi 20% ostatecznej wartości dzieła.
Świetny adres żeby wyszukać zbliżające się aukcje to portal artinfo.pl. Znajdziesz tam również ciekawe informacje o rynku sztuki. Inne dobre adresy: onebid.pl, artinhouse.pl Dla poważniej zainteresowanych inwestowaniem w sztukę, czyli wyborem dzieł również pod kątem potencjalnego wzrostu ich wartości, istnieją internetowe porównywarki wycen dzieł (dostęp odpłatny!). Dzięki nim wiesz, ile warto zapłacić na aukcji, zwłaszcza gdy ponoszą Cię łatwo emocje. Jeśli myślisz o kupnie inwestycyjnym, warto też wejść w kontakt z marszandem – uważnie wybranym, najlepiej poleconym – który podsunie Ci dobry pomysł, doradzi, zwróci uwagę gdy w galerii pojawi się wart zachodu obiekt.
Bezpośrednio u twórcy
Jak już trochę wgryziesz się w temat, zaczniesz szukać inspiracji po galeriach i docierać do pracowni twórców. Tutaj Michał i Kasia w pracowni współczesnego rzeźbiarza, Norberta Delmana. Co za kolory!! Jakie nieoczywiste materiały! Michał pierwszy raz zobaczył pracę Norberta …. w hotelu.
Na różnych grupach – np. na facebooku
Są miejsca, gdzie młodzi adepci sztuki pokazują swoje prace poddając je nieskrępowanej ocenie innych użytkowników. Taka jest facebookowa grupę MŁODA SZTUKA, do której trafiłam przez przypadek i zostałam, żeby zobaczyć co się maluje niejako poza oficjalnym, uznanym przez galerie obiegiem. To tu znalazłam piękny linoryt „Niedziela niehandlowa” Aleksandry Białeckiej dzięki któremu postanowiłam napisać ten wpis. :). Pani Ola akurat wybierała się do Warszawy i w ten sposób szybko i wygodnie stałam się szczęśliwą posiadaczką odbitki o numerze 1/30 🙂
Warto zajrzeć na tę grupę i wyrobić sobie zdanie. Grupa jest żywa, komentarzy jest sporo, poziom ogólny nie jest może wysoki (czasem trudno na to patrzeć bez uśmiechu politowania), ale zdarzają się perełki i bardzo zdolne osoby. Czytanie opinii również bywa pouczające.
screen z grupy MŁODA SZTUKA NA FB
Sztuka może Cię uzależnić!
Udane „łowy” często stają się pretekstem lub wstępem do spotkania ze znajomymi – do miłej kolacji z winem, rozmów, wymiany myśli, wspólnego podziwiania. Kupowanie sztuki i związane z tym zabiegi – obserwacja wystaw, nowych twórców, śledzenie wydarzeń, wreszcie obserwacja cen i wyławianie perełek, stać się może wciągającym sposobem na życie!
Czy znajdziesz coś dla siebie?
Sztuka współczesna nie jest do końca tym, czym myślisz. Sądzę, że jak zaczniesz ją poznawać, może Cię zaskoczyć. Jeśli wybierzesz dobrze, nie będzie obrazkiem zdobiącym ścianę, który jest Ci obojętny, tak jak to, do czego być może przyzwyczaiłaś się w domu u rodziców lub u znajomych. Będzie dla Ciebie przedmiotem, wokół którego opleciesz najlepsze wspomnienia i wiele emocji – ponieważ to Ty go wybierzesz. Dla wnętrza Twojego domu będzie natomiast nieocenionym elementem wystroju.
Czy znasz już ten wpis? Pokazuję w nim jakie czynniki sprawiają, że wnętrze, które urządzasz nabiera wyjątkowego wyrazu. Między innymi jest to……. – kto zgadnie? No jasne! 😊😊😊
To osobiście dobrana sztuka!
Na koniec parę fotek z moich aranżacji.
Czyż nie jest fajnie mieć taki kawałek sztuki tylko dla siebie?