Układ, który miało to mieszkanie, był naprawdę słaby. Brak miejsca na kuchnię, na szafy, na sofę żeby usiąść wygodnie przed tv. Jak z takiego “niczego” zrobić prawdziwy apartament? Da się – ale tylko pod warunkiem przebudowy układu ścian. Dziś opiszę Wam ten projekt. Zobaczysz krok po kroku jakie decyzje podejmowaliśmy by uzyskać na koniec super funkcjonalne wnętrze o wysokich parametrach estetycznych. Dziś stan “przed” czyli wizja lokalna.
A zatem do dzieła.
Zaczynamy jak zawsze od rozmowy o wyobrażeniach na temat efektu końcowego. Mieszkaniec to młody mężczyzna z wyrobioną opinią na temat wyglądu wnętrza. Nie boi się ciemnych, mocnych kolorów, mosiądzu, fornirów, oczekuje wysublimowanego detalu, ponadczasowości, podobają mu się sztukaterie i klasyczne odniesienia. Jak na osobę w jego wieku i jego płci (bez obrazy panowie), ma dość rzadki i dojrzały gust. Ale nie zagalopujmy się zanadto! Co do funkcjonalności przestrzeni, to mamy szczęście, że właściciel nie ma JESZCZE partnerki i dziecka. Bo tak się składa, że to mieszkanie ma spory problem, jeśli chodzi o rozkład pomieszczeń.
Oceniamy rzut.
mieszkanie, które kosztuje jak za zboże,
a ma układ jak za gierka.
Kto to projektował?
ale spokojnie – jeszcze będzie dobrze!
Trzeba tylko pozbyć się wszystkich ścian!
Mieszkanie ma 57 metrów i dość często stosowany przez deweloperów układ pomieszczeń. Czyli: salon połączony z kuchnią, sypialnia, dwie łazienki.
Spójrz na rzut. Czy też widzisz te problemy, które widzę ja?
Plusy układu:
- Korzystne jest to, że wchodzimy do mieszkania i od razu widzimy przestrzeń i naturalne światło. Nie ma straty miejsca na jakiś tam korytarzyk. Przy takich mniejszych metrażach jest to dobre rozwiązanie. Choć oczywiście nie każdy lubi, jak kurier zagląda od razu do samego salonu.
- Mieszkanie ma zacną wysokość 300 cm, oraz atrakcyjny widok!
Minusy układu:
Tu będę wymieniać sporo:
- Brak miejsc na szafy! W sypialni nie da się wstawić dużej szafy, bo przeszkadzają w tym drzwi do łazienki. Tak samo jest niestety w salonie – nawet zakładając, że zamiast proponowanych regałów zrobimy szafę, będzie ona trudno dostępna ze względu na stojącą nieopodal sofę.
W mieszkaniu dla 2 osób (z małym dzieckiem) bo 60 m2 do tego zobowiązuje, powinno być minimum 5 metrów bieżących szaf. A jest … niecałe 2!! - Brak miejsca na prysznic (mimo dwóch osobnych łazienek..)
- Bardzo niewygodna kuchnia – za mało przestrzeni roboczej. Nawet przy tym staroświecko rozwiązanym narożnym zlewie, do którego nie da się wygodnie stanąć, przestrzeni roboczej mamy raptem 120 cm… Pod blatem musimy zmieścić piekarnik, zmywarkę i kosz na śmieci. Więc jeśli chodzi o przechowywanie w szufladach, mamy tylko jeden słupek o szer. 60 cm. To by było dobre w 30-sto metrowej kawalerce. W prawie 60-metrowym mieszkaniu to zdecydowanie za mało.
- Brak możliwości powiększenia kuchni – przeszkadza okno. Nie da się tego zrobić także poprzez wyspę. Trzeba wybierać – wyspa albo stół.
- Sporo miejsca straconego na wejściu (pustka)
- Brak możliwości ustawienia sofy naprzeciwko tv. Za mało miejsca między kuchnią a TV żeby zmieścić sofę. To częste w tego typu mieszkaniach w stanie deweloperskim.
- Proponowany układ sof nadaje się do większych pomieszczeń. W pomieszczeniu tej wielkości da wrażenie zagracenia.
- W sypialni duża strata miejsca – trudno wykorzystać miejsce między łóżkiem a oknem.
Czy polecałabym Ci zakup takiego lub podobnego mieszkania?
Tak, ale tylko pod warunkiem gruntownej przebudowy. Bez niej, urządzone tak jak jest, nie będzie to funkcjonalna przestrzeń. Mieszkanie, które ma prawie 60 metrów powinno oferować większą wygodę. Przy tej powierzchni da się zrobić prawdziwe cuda (link) – trzeba tylko chcieć. Plusem tego akurat mieszkania jest prestiżowa lokalizacja (Żoliborz), jego ponadprzeciętna wysokość i widok – otwarty i w przeważającej części, na zieleń. Tych elementów po zakupie już nijak nie zmienimy – więc jest potencjał! Po przebudowie da się z niego zrobić prawdziwy apartament.
Stan PRZED czyli zdjęcia stanu deweloperskiego.
Spójrz na zdjęcia z mojej wizji lokalnej. Widać na nich kilka problemów, których nie było tak wyraźnie widać na rzucie.
Tu jest widok na wnękę kuchenną (po prawej). Graniczna ściana wnęki wystaje poza linię, którą tworzy ściana z drzwiami do łazienki (po lewej). W zagłębieniu tworzy się nikomu niepotrzebny korytarzyk z drzwiami do sypialni. Bok ściany wnęki jeży się w kierunku widza jak żyletka.
A pamiętaj, że docelowo ma tam stać lodówka, której mało atrakcyjny bok będziemy widzieć jako dodatek do ściany – żyletki.
Widok na drzwi wejściowe. W miejscu, gdzie deweloper sugerował szafę, mamy już parę gadżetów – rozdzielacz do grzejników oraz skrzynkę bezpiecznikową.
Tu jest widok na okno w sypialni – wysokie, ale wąskie. Z tym niestety nic nie da się zrobić. Szkoda że do fasady nie pasowały architektowi szersze okna 😉
No i standard – do wymiany grzejnik w salonie. Chcesz mieć apartament? To grzejnik nie może być obok Twojego mega wielkiego telewizora. To jak białe skarpetki do garnituru. Piszę o tym więcej tutaj: “grzejniki – co zrobić aby nie było ich widać? “.
Ciekawi Cię, jakie były dalsze losy tej inwestycji?
Jakie rozwiązania zaproponowałam, i które z nich wybrał mój klient? A także co wyszło z naszej pracy na koniec?
Zapraszam do kolejnych wpisów z serii “Jak z niczego zrobić apartament”!
Potrzebujesz pomocy w ocenie rzutu mieszkania, które chcesz kupić? Mogę Ci pomóc.
Zgłoś się do mnie poprzez Wnętrzarskie Pogotowie! Do usług!